-Niall ocipiałeś, jaki spontan ! To był tylko taki żart, bardzo śmieszne !! -mówił zaniepokojony Harry.
-Zgłupiałeś chłopie, jaka para z ciebie z Anki ?! -kolejny był Zayn.
-Moja szkoła z tym spontanem ! Tego cię uczyłem ! -cieszył się Lou.
-Gratuluję, na pewno będzie wam razem dobrze. -na końcu wtrącił jedyny normalny czyli Liam. Szkoda mi się ich zrobiło więc zaraz wydałam nasz związek. Chłopaki najpierw się wkurzyli z żartu, który ich trochę zaniepokoił ale potem śmieliśmy się wszyscy. Chwię po tym Hazz poszedł po babeczki .. wrócił z niezadowoloną miną. Wyglądał przerażająco, jakby chciał zabić wzrokiem mnie i Nialla.
-Czy to był ten wasz spontan ?! -powiedział ledwie trzymając nerwy na wodzy - Ania nie pamiętałaś kto miał je zjeść ?!
-No dobra dobra pamiętałam, ale one były takie pyszne. -tłumaczyłam się a chłopaki jak zwykle w śmiech - No co się śmiejecie ?!
-Zamieniasz się w Nialla. -wykrztusił przez śmiech Lou.
-Zjadłaś moje babeczki ?! - ejj zaraz, zaraz skąd on wiedział że są, znaczy były dla niego ?
-Tak, ona zjadła a potem będzie podłogę podlewać. -powiedział Harry.
-Wcale że nie ! To było przez to że były gorące !
-Mówiłem ci to, nie słuchałaś mnie ! -drzaźnił się ze mną Hazz.
-Mówiłem ci to, nie słuchałaś mnie ! -naśladowałam jego głos i na koniez zarzuciłam lokami tak jak on to robi. Powiedział tylko krótkie "Zamorduję cię" i rzucił się za mną w pogoń. Ja, śmiejąc się wybiegłam z domu. Dogonił mnie na chodniku, wtedy ja zaczęłam się drzeć "Ratunku, Pomocy, Zayn, Lou, Liam, Niall, Pomóżcie !!! Ratunku !" Sąsiadka, która pielęgnowała ogródek na dźwięk krzyku wybiegła na ulicę. Gdy nas zobaczyła zaczęła się drzeć "Gwałci ją ! Ratunku, gwałciciel !!" Gdy to usłyszeliśmy zaczęliśmy się śmiać do rozpuku, tak jak chłopcy, którzy stali w drzwiach domu.
-AAa zgwałcę ją ! Zaciągnę do mojej jaskini i poddam ją największej rozkoszy jaka istnięje !! -krzyczał Hazz. Przerzucił mnie za siebie i niosąc tak wbiegł do domu. Chłopaki, którzy pękali ze śmiechu zatrzasnęli drzwi.
Poszliśmy do salonu, był już wczesny wieczór, gdzieś tak 18 kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Harry poszedł otworzyć a po chwili wrócił.
-Kto to ?-zapytałam zdziwiona tym że nie słychać było nawet żeby coś mówił.
-Nikt ważny. -uśmiechnął się i włączył TV. Wszyscy dziwnie na niego spojrzeliśmy.
-Mów kto to ! -powiedziałam.
-Ale że co ? -udawał głupiego.
-No ktoś pukał ..
-Kiedy ? Nawet nie zauważyłem, a kto ? -dależ ciągną swoją grę.
-Nie rżnij głupa tylko powiedz kto to ! -powiedziałam najspokojniej jak umiałam.
-Ale ja nie wiem o co chodzi, idź i pomęcz kogoś innego. Wkurzona wyszłam z pokoju i sama otworzyłam drzwi wejściowe. Myślałam że to może była sąsiadka, która była świadkiem "gwałtu" ale nie .. na schodach siedział Tom. No tak, teraz już wiem dlaczego Harry nie chciał powiedzieć kto to.
-Tom, co ty tu robisz ? - zapytałam siadając obok niego.
-No bo chciałem cię gdzieś zaprosić ale nie odbierasz telefonu, a potem jeszcze Harry mnie nie wpuścił no i pomyślałem że .. bla bla bla .. no i wtedy usiadłem tu. - jejciu, połowy nie słuchałam bo byłam trochę zmęczona ale to co najważniejsze chyba tak ..
-No to gdzie chciałeś mnie zaprosić ? - wyszczerzyłam się do niego.
-Chciałbym cię zabrać na imprezę urodzinową mojej siostry. -powiedział z uśmiechem.
-To ty masz siostrę ? - zdziwiłam się.
-Tak, jest w Twoim wieku. Powiedziała że mogę zaprosić kilka osób to od razu pomyślałem o Tobie. Będzie fajnie, imprezka w klubie, muza na żywo, alkohol i .. no wiesz. -zaczął mnie zachęcać.
-Z chęcią z Tobą pójdę a teraz spadaj póki chłopaki nie przyszli. -dał mi buziaka i już go nie było. Wróciłam szczęśliwa do domu, może na tej imprezie w końcu się zbiorę i wytłumaczę mu że możemy być tylko przyjaciółmi ? Tak, na pewno to zrobię bo już za długo go męczę. Gdy wróciłam do domu chłopcy byli jakoś dziwnie .. szczęśliwi ? Zadowoleni ? A może po prostu walnięci ? Nie mam pojęcia ale na każdej mordce był szeroki uśmiech. Zaraz po tym Niall wyszedł do kuchni kręcąc tyłkiem i śpiewając "imprezka, imprezka .." Po tym incydencie Zayn wstał z kanapy, chwycił mnie za rękę i wyprowadził z salonu na korytarz. Złapał moją drugą rękę, spojrzał w czy i powiedział ...