25 czerwca 2012

Rozdział 3



Odwróciłam sie i zobaczyłam tego mulacika.Tak tego samego co na lotniksu.
-Ładnie śpiewasz-pochwalił mnie i się uśmiechnął.
-Dzięki, ale głośno?-kurde jaki obciach, chyba już nigdy nie będę słuchać muzy w słuchawkach.
-No troszkę, ale co tam mi się podobało.Jestem Zayn-przedstawił się i podał mi rękę.
-Ja Ania, i co ty tu robisz?-nie mówiłam że pamiętam jego imię bo jeszcze by se coś pomyślał.
-Pamiętam, że Ania.Ja tu niedalek mieszkam, a teraz idę do kolegi.
-Aha, ok.
-Myślałaś że się więcej nie spotkamy i nie dałaś mi swojego numeru ale teraz to się nie wywiniesz.
-No teraz to już chyba nie.Zapisuj-powiedziałam i podyktowałam mu swój numer.A on po zapisaniu puścił mi sygnała.-Po co
dzwonisz?
-Chciałem sprawdzić czy mnie nie oszukałaś-zażartował.Ja zapisałam sobie jego numer i szliśmy wolnym krokiem dalej.
-A ty to gdzie właściwie idziesz?-zapytał mnie.
-Ja do domu,to już niedaleko, na tej ulicy.
-Serio, bo mój kolega też na tej mieszka.Zobaczymy kto pierwszy skręci.-powiedział Zayn.Ździwiłam siębo obydwoje skręciliśmy w tą samą stronę, czyli do domu Harrego.
-Czy Harry to twój kolega?-zapytałam zdziwiona.
-No tak a czy to twój brat cioteczny?-zapytał a skąd to wiedział?
-Tak a skąd to wiesz?-zapytałam.
-Harry dużo nam o tobie opowiadał-zrobiłam zdziwioną minę-No na serio.Tylko nie mówił że jesteś taka ładna.-zawstydziałm
się trochę.
-A czy mówił co mi zrobił?-no ciekawe czy im powiedział o tych wszyskich przykrościach.
-Nie a coś poważnego?-zaciekawił się chłopak.
-Tak poważnego i to nawet bardzo !!!-zdenerwowałam się.Naopowiadał jakiś słodkich historyjek a tego to nie powiedział.
-Ok, sopko nie denerwuj sie tak.Możesz mi powiedziać ?
-Jak Harry chce to niech Ci sam powie.-jeszcze tego brakowało.Nie będę się wyżalać jakiemuś chłopakowi, którego poznałam
 na lotnisku.
-Dobra zapytam go.Chodźmy już do domu.-powiedział i weszliśmy do domu.Pszeszliśmy z przedsionka do salonu gdzie na kanapie
leżał Harry.
-OOoooo, Zayn. Co tu robisz ?- zdziwił się Hazza.
-No nie pamiętasz miałem przyjść po tą gre.-widziałam jak puścił oczko do loczka.
-A no tak, zapomniałem-rzucił Harry-widzę że się już poznaliście.-powiedział, wstał z kanapy i podszedł do nas.
-No tak, widzieliśmy się już......-walnąłam Zayna w rękę, spojrzał na mnie a ja mu pokazałam żeby nic nie mówił-znaczy
spotkałem Anię przed domem.-wyplątał się Zayn.
-Ok-powiedział niepewnie Harry-Dawno się nie widzieliśmy-podszedł do mnie i chciał przytulić ale się odsunęłam.
-Co jest?-zdziwił się Hazza.
-Myślisz że już mi przeszło.Idę się rozpakować.-rzuciłam i wbiegłam na górę.Włączyłam radio na cały regulator i zaczęłąm
rozpakowywanie.Nuciłam piosenki pod nosem i tańczyłam.Gdy skończyłam postanowiłam zadzwonić do Kamili.
-Cześć kochanie.-powiedziałam, a w drzwiach zobaczyłam Zayna.
-Cześć Aniu, muszę ci powiedzieć coś strasznego.
-Możesz do mnie zadzwonić za 10 minut bo teraz nie mogę rozmawiać-poprosiłam ją.
-Jasne tylko pamiętaj że Cię kocham i tęsknie.-powiedziała.
-Dobra, dobra tylko się nie wczuwaj za bardzo bo nie jesteśmy parą.Dobra naprawdę muszę kończyć-powiedziałam bo Zayn ciągle
stał w pokoju.
-No może i nie jesteśmy ale jak mi nie powiesz że mnie kochasz to się obrażę.
-No dobra, kocham Cię.Już?
-Tak już mi lepiej.Zadzwonię potem.Pa.-powiedziała i się rozłączyła.
-Przepraszam ale Harry się pyta co chcesz na kolację.
-Powiedz mu że zjem na mieście.
-Ok, ale mu się nie spodoba.
-Niby czemu?
-Bo jest już późno a u nas jest dużo pijaczków.
-Trudno, i tak pójdę.
-No dobra.-powiedział i poszedł.Włączyłam telewizor, a właśnie chyba nie mówiłam że mam telewizor w pokoju, i nawet radio.
No więc oglądam sobie tv i do pokoju znów wchodzi Zayn.
-Mówiłem że się nie zgodzi, więc znów pyta co chcesz na kolacje.-powiedział.
-Nie potrzebuje jego zgody na wyjście.
-Powiedział również że jesteś pod jego opieką i on Ci zabrania.
-To mu powiedz że i tak sobie wyjdę, albo nie powiedz że chcę udka kurczaka w miodzie i do tego afrykańską sałatkę.-byłam wegetarianką ale wymyśliłam to bo wiedziałam że na pewno czegoś takiego nie zrobi.
-Jak sobie chcesz.-powiedział mulacik i wyszedłł.Kurde wykorzystujemy go jako posłańca, ale co tam.Teraz wyłączyłam dźwięk
w tv i usłyszałam krzyk Harrego:Idź jej powiedź że ma zjeść to co jej przygotuje a nie wymyślać jakieś niestworzone dania!!!!
-Nie musisz iść-krzyknęłam i zeszłam na dół-Wychodzę.-rzuciłam, wzięłam bluzę i wyszłam.Za mną wybiegł Hazza a za nim Zayn.
-Nigdzie nie idziesz jest za późno.-powiedział, chciałam się z nim podrażnić i pójść ale gdy wyszłam na zewnątrz to było
już ciemno.Spojrzałam na zegarek w fonie. Była 21:55.Kurde nie będę łazić o tej godzinie po mieście pełnym pijaczków, jak
to Zayn ujął.Wkurzona zawróciłam a za sobą usłyszałam głosy chłopakó -Łatwo poszło mówił Harry.-No na serio-potakiwał Zayn.
Nie odwróciłam się tylko wzięłam jabłko  z kuchnii i poszłam na górę.Jeszcze tylko słyszałałam jak Harry żegna się z Zaynem.
Mój telefon zaczął dzwonić.Odebrałam to Kamila.
-No już możesz gadać ?-zapytała zniecierpliwiona.
-Tak, już tak.
-To dobrze bo się zastanawiałam czy zadzwonić.Wiesz nie chciałam przerywać jakiejś miłosnej lub rodzinnej scenki.
-Nie no co ty.Miałaś mi powiedzieć coś ważnego.-przypomniało mi się właśnie.
-Tak, chciałam powiedzieć......ymmmm....noooo...-zacinała się co chwila.
-No co, wyduś to z siebie wreszcie!!!!
-Nie przylecimy jutro.
-Co!!!!!!!!!!!!CZEMU??-nieeeeeeeeee ja nie wytrzymam tu sama.
-Zgubiłam swój paszport a wwyrobienie nowego trochę zajmie.
-No a Marika????-była moją ostatnią nadzieją.
-Ustaliłyśmy że ona na mnie poczeka i polecimy razem.
-Ale jutro początek roku i ja nie mogę zacząć bez ciebie.-jak one mogą mnie tak zostawić.
-Możesz, dasz radę.-powiedziała Kamila.
-Obydwie wiemy że sobie poradzisz-wtrąciła Marika.
-Jesteście we dwie?
-No tak-powiedziała nieśmiało Kamila.Jak mi ich brakuje.Potem ja opowiadałam im co się u mnie działo,ale nie powiedziałam
Marice o tym że spotkałam Zayna na lotnisku.Jakoś większe zaufanie mam do Kamili.No więc opowiedziałam wszystkie wydarzenia
a potem one opowiadały co się u nich działo.Podobno był u mnie Rafał ( mój były chłopak ) i nie mógł uwierzyć że
wyjechałam.Chciał mnie przeprosić bo jakiś tydzień temu nakryłam go z na całowaniu się z inną.No ale trudno i tak nie chcę
mi się z nim gadać.Spojrzałam na zegarek była 22:45.Poszłam do łazienki umyłam sie i przebrałam w piżamę.Weszłam do pokoju
po telefon.Dostałam wiadomość od...Zayna.Odczytałam "Pewnie nie powinienem się wtrącać w nie swoje sprawy ale Harry
wszystko mi wczoraj powiedział.Powinnaś z nim porozmawia, on się naprawdę zmienił. :)" Miło że się tak troszczy ale ma
rację...nie powinien wtrącać się w nie swoje sprawy.Nic nie odpisałam tylko zostawiłam telefon i zeszłam na dół.Poszłam
do kuchni i nalałam sobie wody do szklanki.Usiadłam przy wyspie i wolno piłam wodę.Usłyszałam kroki i za chwilę w progu
stał loczek.Wziełam gazetę i udawałam że go nie widzę.
-Porozmawiasz ze mną?-zapytał i wszedł dalej.Otworzył szafkę i wyjął chipsy.-Mamy dużo czasu i chipsy-uśmiechnął się.
-Nie mamy o czym rozmawiać-powiedziałam oglądając gazetkę.
-Proszę ja się naprawdę zmieniłem.
-No dobra, brakowało mi Ciebie.-ugiełam się, wiedziałam że tak będzie tylko nie myślałam że już po jego drugim zdaniu.Mięczak ze mnie ale naprawdę za nim tęskniłam-Ale wiedz że nie będzie tak jak dawniej.
-To znaczy??-zapytał zdziwiony chłopak.
-To znaczy że już Ci nie ufam tak jak kiedyś.Nie będę wszędzie z Tobą chodzić, nie będę wyjawiać ci moich sekretów.I takie
tam wiesz.
-To znaczy że nie będziemy przyjaciółmi tak ???
-Tak w skrócie.-wiem co myślicie ale ja nie dam rady mu znów zaufać, może z czasem to się zmieni ale nie wiem.
-Zobaczysz że znów zdobędę twoje zaufanie.-powiedział Harry.Wzieliśmy chipsy i poszliśmy jeszcze na telewizor.Było bardzo
fajnie, jak za dawnych czasów.Harry opowiedział mi o swoich przyjaciołach czyli : Zaynie, Liamie, Louisie, Niallu.A także
o swoich wrogach czyli : Tomie,Nicku ,Zacku, Loganie i Nathanie.Rozmawialiśmy o wszystkim.On opowiadał mi o szkole mówił  z
kim mogę się zadawać ale powiedział że mam się trzymać z daleka od tych chołopaków a zwłaszcz od Toma.On podobno zalicza
każdą nową laskę w szkole.Pewnie i tak się z nim poznam ale niech sobie gada.Oczywiście nie jestem taka łatwa do zaliczenia
czy coś ale lubię denerwować Hazzę.Taka już moja natura.Przegadaliśmy tak dosłownie całą noc.Gdzieś o 5 Harry usnął
przedemną na kanapie w salonie, przykryłam go kocem, wyłączyłąm telewizor i sama poszłam na górę.Wtuliłam się w poduszkę i
szybko usnęłam.

___________________________________________________________________________

Mam dla was świetną wiadomość : D
Moja przyjaciółka założyła bloga i jest świetny!!!Wchodzić i komentować tu macie linka : http://directionary.blog.onet.pl
No a teraz przepraszam że tak długo nie dodawałam rozdziału ale mam usprawiedliwienie.Mianowicie byłam u babci a tam nie ma neta i nie miałam jak dodawać rozdziałów. I ostatnio nie mam czasu na pisanie, kupiłam sobie książkę "Igrzyska Śmierci" i czytam ją w każdej wolnej chwili.Jest świetna, naprawdę wszystkim polecam. No to papa. Buziaczki :*

21 czerwca 2012

Rozdział 2

Obok mnie siedział chłopak, chyba w  moim wieku.Nie przeszkadzałam mu bo słuchał muzyki.Po chwili zastanowienia zrobiłam to samo.Wyjęłam moją Mp4 i włączyłam muzę.Nawet nie wiem

kiedy zasnęłam.Gdy otworzyłam oczy chłopak, który siedział obok potrząsał mną.

-Co robisz?-krzyknęłam.
-Co Ci się śniło? Płakałaś i bardzo głośno krzyczałaś.
-Nie ważne-śnili mi się rodzice i ich wypadek,chociaż mnie tam nie było, śnił mi się często.
-Mam cały rękaw mokry przez ciebie.-Powiedział z wyrzutem.
-Dobra, już dobra przepraszam.Mogłeś mnie wcześniej obudzić skoro tak płakałam.
-Nie mogłem.-odpowiedział.
-Dlaczego?-to dziwne ktoś mu zabronił czy co?!
-Bo tak ładnie wyglądałaś-no nie powiem komplement mu się udał, ale ja nie mam w planach romansu.
-Dzięki, ale nie masz na co liczyć.Nawet się więcej nie spotkamy.-co on liczy na mały numerek w łazience czy co, bo nie 
rozumiem.
-Dobra, chciałem być tylko miły-wybrnął z sytuacji-I jeśli dasz mi swój numer to obiecuje że się spotkamy-powiedział 
z uśmieszkiem na twarzy.
-No dobra ale nie jestem pewna czy się spotkamy.
-Zaufaj mi ja to wiem.-cholera może to jakiś zboczeniec czy coś?!
-Dobra podam Ci bo mnie na śmierć zamęczysz.-jak mu podam to się może odczepi.Wymieniliśmy się tymi numerami ale się 
nie odczepił.Gadaliśmy o różnych sprawach, aż do lądowania, potem każdy poszedł w swoją stronę.On podszedł do jakiegoś 
chłopaka  i się z nim witał.Nie wiem czemu ale gapiłam się na nich przez jakieś 5 minut.Ten 
chłopak był tak boski że nie mogłam oderwać o niego wzroku.Był tak przystojny.W końcu poczułam że ktoś mnie dotyka, 
odwróciłam się i był to wujek.
-Ania, cześć dziecko.Dawno się nie widzieliśmy-i przytulił mnie. Dziecko, no ładnie się zaczyna.
-Cześć, wujku.-również się do niego przytuliłam.
-Tam jest mój samochód-pokazał palcem na jakiś niebieski wóz-ja tu poczekam a ty idź po walizkę.
-Ok-powiedziałam i poszłam.
Wracałam z walizką i postanowiłam zadzwonić do Kamili.Właśnie mówiłam jej o moim przystojnym mulacie, od którego nie mogłam
oderwać wzroku kiedy ktoś na mnie wpadł.Leżałam na podłodze a na mnie ten chłopak, na którego widok mnie zamurowało.
-Ja przepraszam, nie chciałem.Niezdara ze mnie!-powiedział, wstał i pomógł mi się podnieść.Podniosłam komórkę, ale
połączenie zostało przerwane.
-Nie to moja wina.-po prostu nie mogłam uwierzyć, to chyba przeznaczenie.Wpadłam na tego właśnie przystojniaka!!!Patrzyłam mu się w 
oczy.Były koloru brązowego, takie piękne.
-Jestem Zayn, a ty?
-Ja Ania.- On chyba zna tego chłopaka.Kurde zapomniałam jak ma na 
imię.-Znasz tamtego chłopaka, z którym się witałeś?-ale głupie pytanie, jak się witał to na pewno go zna, idiotka ze mnie.
-Marcina, tak znam to mój kuzyn.-opowiedział mi chłopak.
-To ja lecę bo wujek na mnie czeka.-powiedziałam i chciałam już iść ale on złapał mnie za rękę.-Co?
-Może dasz mi swój numer?-zapytał chłopak.
-Po co i tak się więcej nie spotkamy?
-No, dobra.Jak nie to nie, nie będę się narzucał.-mówiąc to spuścił głowę i patrzył w podłogę.
-Ja lecę.-rzuciłam i poszłam a gdy się odwróciłam on stał w tym samym miejscu i patrzył na mnie.Zrobiło mi się głupio 
i podbiegłam do samochodu.
-No wreszcie.-powiedział wkurzony wujek, gdy wsiadłam do samochodu.
-Przepraszam, ale nie mogłam znaleźć samochodu.-skłamałam.
-Dobra, już jedziemy.-mówiąc to przekręcił kluczyk w samochodzie i ruszyliśmy.Przez całą drogę nie rozmawialiśmy.Czułam się
niepewnie w towarzystwie wujka, gdy byłam jeszcze mała zawsze mówił że Harry jest ode mnie lepszy we wszystkim.Mówił że 
Hazza będzie gwiazdą a ja jego fanką najwyżej.No cóż możliwe że tak będzie, bo Harry ślicznie śpiewa.No ale dość o tym
właśnie wujek zaparkował samochód na podjeździe wielkiego domu.
-Jesteśmy na miejscu, wysiadaj.-powiedział wujek, wysiadł z samochodu.Otworzył drzwi z tyłu i wziął moją walizkę, ja również
wysiadłam i poszłam za nim do domu.
-Chodźmy najpierw pokaże ci twój pokój.-Powiedział i poszedł na górę, a ja za nim.On wszedł a jakiegoś pokoju.
-Oto twój pokój, podoba się?-zapytał.
-Tak nawet bardzo.-chociaż był to zwyczajny pokój powiedziałam bardzo, żeby nie było mu przykro.W końcu trzeba się jakoś podlizać.
-No to choć zwiedzić resztę domu.Bo chyba nie zamierzasz już tu zostać jest dopiero 15:24.
-Oczywiście że nie.Chodźmy.-wyszliśmy a wujek otworzył drzwi do pokoju obok mojego.
-To pokój Harrego-powiedział i wszedł do środka, a ja za nim.Z pod kołdry wystawała tylko jego czupryna.
-Po co tu przyszliśmy?-zapytałam.
-Chcę go obudzić a jak zobaczy Ciebie w swoim pokoju to od razu wstanie.
-Nie ja nie chcę się z nim widzieć.-i wyszłam, a wujek za mną.
-Czemu? Wiesz jaki on był szczęśliwy gdy dowiedział się że przyjedziesz.
-Trudno, bo ja się nie cieszę że go widzę.Ale koniec o tym jutro przyjadą do mnie przyjaciółki, gdzie one mogą spać?-zmieniłam temat.
-Mam jeden pokój gościnny, mogą spać razem?
-Oczywiście.No to niech wujek pokaże mi resztę domku a potem pójdę się przejść.
-No to chodźmy-powiedział wujek.Pokazał mi cały dom, wiedziałam gdzie wszystko jest i tak dalej.
-To wszystko już wiem, mogę już iść?
-Tak ale gdzie i za ile wrócisz?-zapytał wujek.
-Nie wiem przejść się.wrócę tak za 2 może 3 godzinki.
-No to trzymaj kluczę, bo jak wrócisz to mnie pewnie już nie będzie-powiedział i rzucił w moją stronę klucze od domu.
-Jak to nie będzie??-zdziwiłam się.
-No muszę wyjechać na parę tygodni a może nawet miesięcy, wiesz sprawy zawodowe.Harry się Tobą zajmie.
-Ale jak to zostawisz mnie samą z nim i jego kumplami.Przecież oni rozwalą dom, ja nie dam rady.-świetnie.Domyślam się że 
Ci jego nowi kumple też nie są grzeczni.Bo tamci nie byli.
-Dacie radę.Harry już parę razy zostawał sam, i jakoś dom jeszcze stoi, prawda ?
-No niby tak.
-To powiem Harremu a ty możesz już iść.
-To powiedz ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł.-powiedziałam i wyszłam.Chodziłam sobie uliczkami i myślałam o mnie i 
Harrym.Nie wiem czy mu to wszystko tak po prostu odpuszczę.Nie na pewno mu nie odpuszczę.Nie będę szykować jakiejś słodkiej 
zemsty po prostu nie będę zwracać na niego uwagi.Mój telefon zaczął dzwonić.Wszyscy się na mnie gapili bo moim dzwonkiem 
był śmiech dziecka.Szybko odebrałam nawet nie patrząc kto to.
-Słucham.
-Gdzie jesteś?-w telefonie usłyszałam głos Harrego.
-Po pierwsze skąd masz mój numer? A po drugie co Cię to obchodzi?
-No wujek mi dał i martwię się o Ciebie w końcu jesteś pod moją opieką.-No tak wujek, mogłam się domyślić.
-Nieprawda, nie jestem pod twoją opieką!Masz tyle lat co ja!!!-oburzyłam się.
-Prawda mam to nawet na piśmie bo wujek zostawił mi kartkę tylko nie napisał gdzie jesteś więc dzwonie.
-Jestem na mieście i muszę kończyć-nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.Jaki on teraz dobry, martwi się o mnie.On chyba
nie myśli że po tym wszystkim co mi zrobił będzie między nami to co było.Chyba nie mogłabym mu wyjawić znów sekretu  czy 
coś takiego.Poszłam jeszcze do kawiarenki i kupiłam sobie pączka.Potem postanowiłam wolnym krokiem wrócić do domu.Włączyłam
piosenki w Mp4 i szłam.Śpiewałam sobie ale wiecie w słuchawkach nic nie słychać.Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.

_________________________________________________________

No to jest drugi rozdział :) Mam nadzieję że się spodoba :D
Nie wiem czemu ale kawałek opowiadania jakoś dziwnie wygląda, ale dacie radę :*
Jeszcze nie wiem kiedy będzie kolejny ale postaram się jak najszybciej. No to papatki <3


19 czerwca 2012

Rozdział 1



-Szybciej, zaraz wychodzimy-krzyknęła z dołu moja ciocia.
-Już idę!-odkrzyknęłam.Siemka.Jestem Ania, mam 17 lat i jestem szczupłą(chociaż według mnie grubą) brunetką.
Teraz właśnie pakuję swoje bagaże ponieważ wyjeżdżam do Londynu.Szczerze mówiąc nie podoba mi się ten pomysł.
Wolałabym zostać z ciocią w Polsce.Ale wiem że to konieczność.Moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym pare
tygodni temu a ja nie mam z kim mieszkać.Wiem że mam tu ciotkę ale ona ma wielki problem z alkoholem.Nie może 
opiekować się ludzmi.Chodzi na terapię i lekarz powiedział że jeśli sprawi sobie roślinkę i ona nie uschnie przez 
6 miesięcy to może kupić sobie rybke lub innego małego zwierzaczka.Jesli on przeżyje 8 miesięcy wtedy może zająć
się człowiekiem.Do tego czasu będę pełnoletnia i sama do niej wrócę.Mieszkamy w bloku i mam tu swoją ekipę.
No więc z tym wyjazdem nie byłoby tak źle gdyby nie fakt że muszę zamieszkać z moim bratem ciotecznym Harrym.Nie widziałam 
go chyba jakies 4 lata czy coś koło tego.No więc nasi rodzice się przyjażnili i kazda wolną chwilę spędzali razem, my 
zresztą też.Był moim najlepszym przyjacielem, wszystko sobie mówiliśmy i rozumieliśmy się bez słów.Ufałam mu ale on wpadł 
w nieodpowiednie towarzyswo.Ci chłopcy byli starsi od niego o 2 lata i zepsuli mi przyjaciela.Wszystkie moje sekrety i
wpadki im wygadał.Byłam pośmiewiskiem całej szkoły.On nic wtedy nie zrobił tylko śmiał się ze mnie i wgl.Miedzy naszymi 
rodzicami nic sie nie zmieniło, dalej do nas przychodzili tylko po prostu bez Harrego.Pare miesięcy potem jego rodzice
zgineli w wypadku a on nie chciał zostac z nami w Polsce.Kompletnie odciął sie od nas.Wyjechał do jakiegoś wujka w Londynie
i więcej o nim nie słyszałam.Nie odzywał się przez tyle lat a to chyba znaczy że nie chce mnie znać.Nic jednak na to nie 
poradzę.Pomieszkam z nim pare miesięcy i wróce do Polski.Jest koniec sierpnia a dokładnie 30 a urodziny mam w poździerniku
 a dokładnie 31.To tylko 3 miesiące i szkoły.Jakoś bedziemy musieli siebie znieść.
-Pospiesz się, za pół godziny masz samolot-darła się z dołu ciotka.
-Ciociu sopkojnie,nie panikuj.Na pewno zdąże, już jestem gotowa-Mówiłam schodząc po schodach z walizką w ręce.Wyszłyśmy
a ciotka od razu wsiadła do samochodu.
-Ciociu poczekaj! Chcę sie pożegnac z tym domkiem.-krzyknęłam.
-Nie musisz, za jakieś 3 miesiące wracasz.Chodź szybciej bo sie spóżnisz.-powiedziała a ja ze spuszczoną głową poszłam do 
samochodu.Przez jakies 20 minut rzadna z nas sie nie odzywała.Siedziałam i smutnym wzrokiem wyglądałam przez szybę.
-Co Cię tak gryzie?-zapytała ciocia.
-Nic, po prostu będę strasznie tęsknić.-co miałam jej powiedzieć.Tak naprawde to martwiłam się o nią.Kto wie czy nie
przestanie chodzić na ta terapie.Zwykle to ja ją upominałam i wspierałam a teraz zostanie sama.I jeszcze nie wiedziałąm 
jak powinnam zachowywać się w stosunku do Harrego.On chyba chciał jasno pokazać że już go nie obchodzę.
-Myślałam że lubisz Harrego.-powiedziała ciocia
-Lubiłm go, i on też mnie kiedyś.Ale to było dawno.
-Wiesz że on mieszka z wujkiem.
-Tak wiem, niestety.-wolałabym mieszkac tam bez niego.
-No tak ale wujek mi mówił że ma bardzo fajnych kolegów.
-To nie może sobie z nimi mieszkać?-zapytałam chociaż wiedziałam że wujek by się nigdy na coś takiego nie zgodził.
-Nie ale może Cię z nimi zapozna.Chyba jak będzie pełnoletni to się do nich przeprowadzi, tak mówił wujek.On ma urodziny 
po tobie więc jak coś będziesz się mogła przeprowadzić razem z nim.-przed chwilą mówiła że Harry nie może z nimi mieszkać.
To dziwne że ten jeden rok więcej wszystko zmienia.
-Super! Ale chyba jednak wolę wujka Michała.
-Po pierwsze to nie wujek Michał tylko Marek.-co?????Nienawidzę go po prostu, on mnie chyba też bo za każdym razem gdy
go widze on mi dokucza i wgl.
-A czemu nie z Michałem?
-Po prostu ten wujek jest bliżej i on zajmuje się Harrym.-No świetnie bo Harrego lubił, tylko ze mnie się wyśmiewał!
-To nie fair.Ten wujek ma Harrego to niech wujek Michał dostanie mnie-Błagałam, choć wiedziałam że wszystko jest już 
ustalone i nic się nie da zmienić.
-Nie i koniec!!-powiedziała troszkę niemiłym tonem ciotka-A wiesz że Ci koledzy Harrego są wolni, chyba tylko jeden
ma dziewczynę.
-Ciociu ja nie mam w planach znależć tam chłopaka ani przyjaciela lub nawet przyjaciółki-dla mnie to tak jakby kara
za wszystko co zrobiłam.Śmierć rodziców i jeszcze do tego spotkanie z Harrym.Wytrzymam te pare miesięcy i koniec.
Wrócę grzecznie do Polski, do ciotki,Kamili i Mariki.A no prawie zapomniałam o moich kochanych przyjaciółkach : Kamili i 
Marice.One dojadą do mnie 1 września, czyli jutro. No więc obydwie są szczupłe i piękne.Kamila ma włosy do ramion koloru 
rudego a Marika długie blond i troszkę pofalowane.
-Tego się nigdy w planach nie ma.-i uśmiechnęła się do mnie.O czym ona mysli kurde!!
-Oczywiscie-odpowiedziałam.I na tym się skończyła nasza rozmowa.
Dojechałyśmy na lotnisko w 40 minut, to nie tak długo.Wysiadłyśmy z samochodu, ona ustała naprzeciwko mnie i mocno 
przytuliła.Popłakała się przy tym.
-Ciociu co się stało?-zapytałam.
-Nic, tak sie po prostu wzruszyłam.-odpowiedziala przez łzy.
-Wszystko będzie ok.Juz niedługo wrócę ale teraz muszę iść bo się spóżnie na samolot.
-Lec.-puściła mnie a gdy odchodziłam krzyknęła-Kocham Cię!!!!!!!!!
-Ja Cie też-odkrzyknęłam.Poszłam kupić bilet i chwilę póżniej siedziałam w samolocie.

______________________________________________________________

Hej, jestem Ada.Założyłam tego bloga ponieważ zmusiła mnie do tego przyjaciółka.Przeczytała moje opowiadanie i nie dawała mi spokoju.No więc jak widzicie zaczynam od pierwszego rozdziału nie od prologu.Uznałam że tak będzie mi wygodniej.

No więc chciałabym abyście w komentarzach napisali mi czy się wam początek podoba.Jeśli nie to po co mam to ciągnąć dalej.Jeśli chociaż jeden komentarz będzie pozytywny to obiecam że kolejny rozdział dodam jutro albo pojutrze. :)

To miłego czytanka :D